fbpx

Według danych z marca 2022 r. 57 kobiet posiada ważną licencję maszynisty wydaną przez Prezesa Urzędu Transportu Kolejowego. Najmłodsza z nich ma 21 lat, natomiast najstarsza 54 lata. Łącznie na kolei w Polsce pracuje ponad 25 tysięcy kobiet.

Na kolei zatrudnionych jest 30 kobiet, które są czynnymi maszynistkami posiadającymi licencję i świadectwo maszynisty. W trakcie szkolenia na świadectwo maszynisty jest 17 Pań posiadających licencję. Natomiast 10 kobiet z ważnymi licencjami maszynisty nie podjęło jeszcze zatrudnienia.

Dane zebrane za rok 2020 z polskich przedsiębiorstw kolejowych pokazują, że na wszystkich stanowiskach w sektorze kolejowym zatrudnionych jest blisko 30% Pań. Największą ich reprezentację znajdziemy u zarządców infrastruktury – to ponad 1/3 personelu. Kobiety zdominowały zawód dróżnika przejazdowego oraz dyżurnego ruchu. W kilkunastu przedsiębiorstwach zajmujących się przewozami pasażerskimi Panie stanowią ponad 27%, a najmniejszą ich reprezentację znajdziemy u przewoźników towarowych – ok. 21%.

Liczba kobiet infrastruktura
Infogram

Dane z krajów Unii Europejskich zbierane do 2018 roku pokazują, że udział kobiet zatrudnionych u przewoźników kolejowych waha się od 8 % w Irlandii do 51% w Estonii. Wśród zarządców infrastruktury te liczby wynoszą od 8% w Słowenii do 50% również w Estonii.  Liczbowo najwięcej Pań pracuje we Francji: 30,5 tys. u przewoźników i ok. 28 tys. w zarządach infrastruktury. Należy tu jednak pamiętać, że na francuskiej kolei pracuje ponad 215 tys. osób. W całej Europie na 947 tys. pracowników kolei zatrudnionych jest 190 tys. kobiet (20%).

Liczba Kobiet
Infogram

Źródło tekstu: utk.gov.pl/Serwis Kolejowy

Przyciągnięcie większej liczby kobiet do pracy w sektorze kolejowym, zapewnienie kobietom większej ochrony oraz zagwarantowanie równego traktowania w miejscu pracy – to główne cele porozumienia wypracowanego przez Wspólnotę Kolei Europejskich oraz Zarządców Infrastruktury Kolejowej (CER) i Europejską Federację Pracowników Transportu (ETF).

5 listopada br. w Brukseli odbyło się spotkanie Komitetu Sektorowego Dialogu Społecznego dla Kolei. Posiedzenia te organizowane są przez Komisję Europejską i zrzeszają reprezentantów pracodawców oraz związków zawodowych przedsiębiorstw sektora kolejowego. W trakcie spotkania, w obecności wysokiej rangi przedstawicieli Komisji Europejskiej i europejskiego sektora kolejowego, odbyła się oficjalna ceremonia podpisania porozumienia autonomicznego „Kobiety na kolei” przez partnerów społecznych CER (reprezentujących pracodawców) i ETF (przedstawicieli związków zawodowych).

Podpisane porozumienie ma na celu przyciągnięcie większej liczby kobiet do pracy w sektorze kolejowym, zapewnienie kobietom większej ochrony w miejscu pracy, zapobieganie molestowaniu seksualnemu i seksizmowi oraz zagwarantowanie równego traktowania, zarówno w kwestii wynagrodzenia, jak i możliwości awansu i rozwoju kariery. To niezwykle istotny kierunek działań, szczególnie z uwagi na to, że aktywność zawodowa kobiet na rynku pracy w Europie to około 46 proc., podczas gdy w sektorze kolejowym to zaledwie 20 proc. Wskaźnik zatrudnienia kobiet w Grupie PKP przewyższa średni poziom europejski w sektorze kolejowym.

"Zawarcie porozumienia w trakcie Europejskiego Roku Kolei dowodzi, że umiejętność ograniczania oczekiwań negocjujących stron – tak partnerów społecznych, jak i pracodawców – stanowi warunek osiągnięcia sukcesu. Warto podkreślić, że porozumienie autonomiczne nakłada zobowiązania na obie strony i prawdziwym sukcesem będzie wdrożenie porozumienia w życie" – powiedział Władysław Szczepkowski, który reprezentował Grupę PKP w zespole negocjacyjnym po stronie CER.

Umowa weszła w życie z chwilą podpisania i strony mają teraz 12 miesięcy na opracowanie polityki w zakresie płci i różnorodności oraz 24 miesiące na jej wdrożenie. Realizacja porozumienia zostanie następnie ponownie oceniona przez obie strony.

Źródło tekstu: pkp.pl/Serwis Kolejowy

W drugiej odsłonie cyklu „Kobiety na kolei” rozmawiamy z Katarzyną Szczerbińską-Tercjak: dyrektorem w Muzeum Kolejnictwa na Śląsku w Jaworzynie Śląskiej oraz sekretarzem zarządu w Polskim Komitecie Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego (PK TICCIH). Pytamy m.in. o obowiązki szefa placówki i o to, co kobiety wnoszą do działalności Muzeum.

Serwis Kolejowy: Jak trafiła Pani do pracy związanej z koleją? To wynik pasji czy przypadku?

Katarzyna Szczerbińska-Tercjak: Raczej przypadku, choć dziś za ten przypadek jestem bardzo wdzięczna – czuję, że znalazłam swoje miejsce na ziemi. Gdy kończyłam studia na Wydziale Historii na Uniwersytecie Wrocławskim wybrałam dwa kierunki: pedagogikę oraz dokumnetalistykę konserwatorską, nie mogąc się zdecydować, czy będę dalej kształcić innych, czy też będę pracowała z zabytkami. Muzeum znakomicie połączyło te dwa kierunki. Trafiłam tutaj na staż po studiach i od 15 lat pracuję w Muzeum Kolejnictwa. Momentem zwrotnym okazały się praktyki w Delegaturze Zabytków w Wałbrzychu pod kierunkiem Pani Barbary Nowak-Obelindy, które zwróciły moją uwagę na ogromną ilość zabytków, które straciły swoją funkcję, stając się bezużyteczne i bezpowrotnie ginące. Gdy trafiłam do Muzeum, którego założycielem jest dr Piotr Gerber, pracownik naukowy Politechniki Wrocławskiej, zajmujący się od początku swojej aktywności naukowej dziejami przemysłu i ochroną tej części dziedzictwa cywilizacyjnego poczułam, że to jest to, co chcę w życiu robić. Tak więc nie jestem kolejarzem i nigdy nie miałam z koleją nic wspólnego, wszystkiego o kolei musiałam się nauczyć, ale to była miłość od pierwszego wejrzenia.

SK: Jak wyglądała Pani droga do zostania dyrektorem Muzeum w Jaworzynie? Na czym polega specyfika tej pracy?

Katarzyna Szczerbińska-Tercjak: Gdy rozpoczęłam pracę w 2006 roku, zajmowałam się oprowadzaniem wycieczek i organizacją ruchu turystycznego. Potem zostałam kierownikiem administracyjnym i doszła do tego promocja Muzeum oraz nowe projekty społeczne Miasto Dzieci, Pociąg Św. Mikołaja czy Kolej Łączy Pokolenia. Następnie przyszły poważniejsze tematy: nadzorowanie, rozliczanie i wykonanie dofinansowań w infrastrukturę Muzeum z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Od 2015 roku, pełniąc obowiązki Dyrektora, odpowiedzialna jestem za zarządzanie Muzeum oraz za projekty marketingowe. Realizuję i koordynuję projekty nowych muzeów Fundacji Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego Śląska. Jestem sekretarzem Komitetu Ochrony Zabytków PK TICCIH, który zajmuje się akcjami ratunkowymi dla zabytków techniki chodzi m.in. o uratowany Dworzec, Most w Pilchowicach i wiele innych wartościowych obiektów. Moim największym dotychczasowym sukcesem jest stworzenie produktu turystycznego ze starej parowozowni. W 2005 roku, gdy rozpoczęliśmy działalność w nieczynnej, zniszczonej parowozowni, było to miejsce nieznane nikomu, poza gronem miłośników kolei. Przez prawie 15 lat udało się stworzyć placówkę rozpoznawalną i odwiedzaną przez około 70 tysięcy turystów rocznie.

SK: Co należy do obowiązków dyrektora Muzeum, z czym mierzy się Pani na co dzień?

Katarzyna Szczerbińska-Tercjak: Nasza organizacja w porównaniu do wielkości naszych muzeów jest niezwykle mała, ale za to bardzo sprawna. Praca w Muzeum Kolejnictwa, które świadczy ogromny szereg usług – od zwiedzania począwszy, przez gastronomię w Kolejowym Bistro, organizację przejazdów zabytkowym taborem, kręcenie produkcji filmowych, prowadzenie hotelu, po najważniejszy cel – dbanie o zabytki i ich konserwację.

Ożywiamy tu zabytki techniki, doprowadzamy je do dawnej sprawności i robimy to z wielką starannością, dbając przy tym o ich autentyczność. Nasze obiekty odnawiamy w oparciu o historyczną dokumentację, zgodnie z zasadami konserwacji zabytków techniki. Znacząco powiększyliśmy zbiory historycznego taboru kolejowego. Dziś Muzeum Kolejnictwa na Śląsku w Jaworzynie Śląskiej posiada jedne z najbogatszych zbiorów w Polsce. Przekraczając bramy naszego obiektu można odnieść wrażenie, że w środku niemal nie zmienił się przez ostatnie 100 lat. W ciągu 15 lat funkcjonowania, Muzeum Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej ugruntowało pozycję placówki posiadającej ciekawą ekspozycję dotyczącą dziejów kolejnictwa, potrafiącą umiejętnie, poprzez różnego rodzaju imprezy, przyciągnąć coraz szerszą rzeszę zwiedzających. Wielu rzeczy uczyliśmy się od podstaw, wymieniając doświadczenia.

Przed nami dużo wyzwań i jestem bardzo dumna z moich kolegów i koleżanek, że udaje nam się zrealizować nasze plany. Dla mnie bardzo liczy się praca zespołowa. Pomysły członków zespołu często się uzupełniają. Bardzo zależy mi na tym, aby moi koledzy i koleżanki mieli świadomość, że wspólnie pracujemy na sukces muzeum, że to, co tu robimy, jest nasze wspólne – całego zespołu. Także i teraz, w trudnych czasach, próbujemy wyjść obronną ręką. Moim celem jako osoby kierującej tą placówką, jest również tworzenie miejsca dla mieszkańców Gminy, wokół którego kiełkuje proces reintegracji lokalnej społeczności – nie tylko związanej z miejscowym węzłem kolejowym, ale też z historią miasta. Mam nadzieję, że mieszkańcy są dumni z naszej pracy na rzecz promocji miasta. Dla przykładu podczas weekendu organizowanej przez 10 lat Gali Pary miasto odwiedziło dwa razy tyle turystów, ilu jest mieszkańców.

SK: W jakich okolicznościach powstała sama placówka? Kto był pomysłodawcą i ile pracy trzeba było włożyć w całe przedsięwzięcie?

Katarzyna Szczerbińska-Tercjak: Muzeum Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej dziś jest liczącym się muzeum techniki na mapie Polski, ale nasze początki były trudne. W 2004 roku przejęliśmy zniszczony i pozbawiony opieki skansen taboru kolejowego zlokalizowany w zabytkowej lokomotywowni. Nowa placówka powstała jako prywatne Muzeum z inicjatywy dr Piotra Gerbera. To wyjątkowe miejsce – zabytkowa parowozownia wachlarzowa w najstarszym węźle kolejowym. Niestety nikt w tamtym okresie nie miał pomysłu, co zrobić z ogromnym obszarem ponad 2,5 ha, z 1,5 km torów kolejowych, ze zniszczonymi 12 tys. m2 powierzchni dachu. Do tego zniszczone warsztaty, pomieszczenia socjalne oraz tabor kolejowy. A tabor był i jest naprawdę wartościowy na skalę europejską. To zabytki z XIX i XX wieku – ponad 50 lokomotyw (najstarsze z nich pochodzą jeszcze z XIX stulecia), blisko 100 różnego rodzaju wagonów, żurawi kolejowych czy pług odśnieżny.

Do pierwszych prac należało zabezpieczenie terenu, ochrona, monitoring, zatrudnienie pracowników, następnie zaczęliśmy uzupełniać kolekcję taboru kolejowego i przywieźliśmy go z całej Polski. Dopiero po tych pracach zaczęliśmy rozwijać ruch turystyczny, który przed pandemią corocznie wykazywał wzrost. Inicjatywę powołania Muzeum w Jaworzynie Śląskiej trzeba wpisać też w kontekst związany z całą kwestią ochrony zabytków techniki po 1989 roku. Nowa rzeczywistość okazała się wyjątkowo okrutna dla tego rodzaju spuścizny cywilizacyjnej. W wielu środowiskach pokutuje nadal przekonanie, że architektura przemysłowa nie zasługują na ochronę i zachowanie. W konsekwencji z naszej przestrzeni bezpowrotnie znikają wartościowe obiekty, które po niezbędnej rewitalizacji mogłyby być użytkowane. Niestety, na Dolnym Śląsku można znaleźć bardzo dużo takich przykładów, np. zabytkowa parowozownia w pobliskiej Świdnicy czy choćby zabytkowy dworzec w Jaworzynie Śląskiej. Mimo mało sprzyjającego klimatu dla ochrony zabytków techniki, utworzona przez nas Fundacja Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego Śląska od 2007 roku podejmuje skuteczne działania zmierzające do zachowania wielu cennych historycznych pomników cywilizacji technicznej poprzednich epok. W ciągu kilku lat swojej działalności objęliśmy ochroną 6 jednostek: Młyn Hilberta w Dzierżoniowie, Walcownia Cynku w Katowicach, Parowozownia w Dzierżoniowie, Muzeum Porcelany Śląskiej w Tułowicach oraz Muzeum Techniki Rolniczej w Piotrowicach Świdnickich. W tym sensie Fundacja wypełnia ważną lukę, której nie były w stanie wypełnić instytucje państwowe zobowiązane do ochrony dziedzictwa narodowego.

SK: Nie jest Pani jedyną kobietą pracującą w Państwa muzeum. Jak płeć piękna odnajduje się w „świecie parowozów”?

Katarzyna Szczerbińska-Tercjak: Uważam, że kobiety mają wiele cech, które we współczesnym świecie są coraz bardziej doceniane. Dostrzega się ich dokładność, sumienność, zaangażowanie i chęć współpracy, a nie dominowania i okopywania się we własnych przekonaniach. W Muzeum mamy do czynienia głównie z mężczyznami – mechanikami, maszynistami, konserwatorami, miłośnikami kolei – i obserwując, nabrałam przekonania, że w przeciwieństwie do nich, kobieta lepiej potrafi słuchać, analizować i wyciągać wnioski. Jeśli będzie potrafiła jeszcze przezwyciężać słabości i nieco stępić kobiecą wrażliwość – droga do kariery i samorealizacji stoi otworem. Stąd w ten męski świat wciągamy kobiety, które dodają blasku Muzeum i pokazują, że kobieca strona kolei jest równie interesująca jak ta męska.

SK: Na jakich zasadach, w obliczu obowiązujących obostrzeń, funkcjonuje Muzeum Kolejnictwa? Co zostało zamknięte, a co nadal czeka na turystów?

Katarzyna Szczerbińska-Tercjak: Udało nam się częściowo otworzyć tylko jedną naszą placówkę – właśnie Muzeum Kolejnictwa, ze względu na rozległy teren zewnętrzny. W Jaworzynie Śląskiej nie można było oglądać wystaw pod dachem, ale równie atrakcyjna jest kolekcja urządzeń, lokomotyw i wagonów stojących przed parowozownią i na bocznicy. Nie poddając się walczyliśmy zimą o przetrwanie i można było odwiedzać Rozświetloną Parowozownię, czyli wieczorną iluminację zabytkowych parowozów. Teraz oferujemy wiosenne spacery po Muzeum z weekendowymi przejazdami i daniami na wynos w Wagonie Wars. Mam nadzieję, że sytuacja epidemiologiczna się poprawi i zaczniemy powoli wracać do normalności .

SK: Muzeum w Jaworzynie Śląskiej to miejsce dla całych rodzin. Możemy wskazać jakieś wystawy/eksponaty, które przyciągają szczególną uwagę kobiet?

Katarzyna Szczerbińska-Tercjak: Na uznanie zasługuje działalność edukacyjna. Polega ona, między innymi, na organizowaniu wystaw tematycznych. Mówimy tu np. o wystawie porcelany, wystawie na temat roli kolei w przesiedleniach ludności po 1945 r. w wagonach towarowych, czy nowej ekspozycji w zrewitalizowanej części Muzeum, poświęconej historii kolejnictwa. Osobiście nie widzę szczególnej różnicy w zainteresowaniach kobiet i mężczyzn, najczęściej zwycięża tutaj dziecko (śmiech).

SK: No właśnie, a jak prezentuje się oferta dla najmłodszych?

Katarzyna Szczerbińska-Tercjak: Zabytkowa parowozownia przypomina tę z bajek „Stacyjkowo” i „Tomek i Przyjaciele”, stąd tak liczne odwiedziny całych rodzin. Dzieci znajdą w Muzeum prawdziwego Tomka, salę zabaw czy grę terenową. Cieszą mnie też coraz liczniejsze odwiedziny seniorów, którzy z rozrzewnieniem przypominają sobie dawne czasy, pokazując eksponaty swoim wnukom. Muzeum nie tylko stawia sobie za cel przyciągnięcie do Jaworzyny Śląskiej – miasta straszliwie zdegradowanego w wyniku przemian po 1989 roku – coraz większej rzeszy turystów, ale również nie zapomina o obecnych mieszkańcach miasteczka. Wiele inicjatyw adresowanych jest do dzieci. Rokrocznie Muzeum organizowało na swoim terenie szereg imprez dla najmłodszych: dzień dziecka, mikołajki, spotkania świąteczne. Największą popularnością cieszył się organizowany przez 10 lat projekt „Miasto Dzieci”. Uczestniczyło w nim, pod opieką wolontariuszy, każdorazowo kilkaset osób z miasta i najbliższej okolicy. „Miasto Dzieci” to przede wszystkim idea wychowania przez pracę, ale w formie zabawy. W ten sposób dzieci w wieku szkolnym poznają realia pracy w wielu zawodach. „MD” tworzyło coś na kształt własnej społeczności miasta z samorządem, burmistrzem, z takimi instytucjami jak policja, służba zdrowia itp.

SK: Jak sytuacja związana z pandemią wpłynęła na finanse placówki i jak pasjonaci kolei mogą wesprzeć Muzeum?

Katarzyna Szczerbińska-Tercjak: Związane z pandemią obostrzenia w dramatycznej sytuacji postawiły placówki kultury w całej Polsce. Fundacja Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego na Śląsku prowadzi pięć muzeów. W marcu 2020 roku zostaliśmy zamknięci na dwa miesiące, w czerwcu udało się ponownie uruchomić nasze placówki. Ruch turystyczny w wakacje dodawał otuchy, ponieważ był on dość spory. Niestety, Muzeum zostało dotknięte nie tylko poprzez obostrzenia związane z koronawirusem. We wrześniu wichura zniszczyła znaczną część dachu parowozowni, a w październiku zostaliśmy ponownie zamknięci. Udało nam się wywalczyć częściowe otwarcie tylko jednej naszej placówki – właśnie Muzeum Kolejnictwa, ze względu na rozległy teren zewnętrzny. W Jaworzynie Śląskiej nie można było oglądać wystaw pod dachem, ale równie atrakcyjna jest kolekcja urządzeń, lokomotyw i wagonów stojących przed parowozownią i na bocznicy. Nie poddając się walczyliśmy o przetrwanie i zimą można było odwiedzać Rozświetloną Parowozownię, czyli oglądać wieczorną iluminację zabytkowych parowozów.

Robimy wszystko, by ratować nasze miejsca. Niestety, nie objęła nas dotychczas żadna pomoc rządowa. Muzeum prowadzone jest przez Fundację, a tym organizacjom rząd nie przyznał pomocy w formie wsparcia. Inne muzea, rządowe i samorządowe, otrzymały tę pomoc. Sytuacja Muzeum Kolejnictwa wpływa na całe otoczenie. Brak odwiedzających i dużych imprez to też strata dla okolicznych restauracji, firm cateringowych, branży noclegowej.

Jako fundacja mamy natomiast możliwość zbierania 1% podatku, wystarczy w zeznaniu podatkowym wpisać nasz numer KRS 0000289386. Prowadzimy też swój sklep online, gdzie można kupić m.in. ciekawe prezenty związane tematycznie z naszą działalnością. Dla zainteresowanych, którzy mogą wesprzeć finansowo Muzeum, uruchomiony jest od kilku lat projekt „adopcji parowozów”, który polega na finansowaniu wybranego obiektu w Muzeum, w zamian za promocję.

SK: Maszynistów parowozowych jest coraz mniej – w ostatnich dniach odszedł pan Jerzy, jeden z braci Gryzgotów. Jak widzi Pani przyszłość trakcji parowej?

Katarzyna Szczerbińska-Tercjak: Jednym z najważniejszych celów stawianych sobie przez Fundację jest zachowanie autentyzmu, zarówno miejsc, jak i eksponatów, które można w naszych obiektach oglądać. Chcemy ratować zabytki w ich najbardziej autentycznej i oryginalnej postaci. Zachowując ich charakter i autentyzm, chronimy nie tylko materialne przedmioty, ale także historię ludzi, którzy te miejsca tworzyli, pracowali tutaj i pomagali. Mnóstwo pracy kosztowało mnie, aby ponownie zebrać emerytowanych maszynistów z węzła kolejowego. Zaczęłam od Pana Zbyszka Gryzgota, który jest do dziś kustoszem Muzeum. Za nim przyszli jego bracia i koledzy. Wyremontowaliśmy wspólnie między innymi jeżdżące dziś po torach historyczne wagony produkowane przed wojną we wrocławskiej fabryce Linke-Hofmann czy zabytkowy parowóz TKt48-18 polskiej produkcji. Dzisiaj, przyjeżdżając do naszego muzeum, turyści mogą poczuć, jak kiedyś podróżowało się wagonami III i II kasy, ciągniętymi przez napędzaną parą lokomotywę, jak wyglądał proces obsługi i przygotowania do drogi parowozów.

Niestety nasz parowóz musi przejść kosztowną naprawę, na którą po roku pandemii nas po prostu nie stać i w połowie tego roku zostaniemy bez czynnego parowozu. Co mnie najbardziej martwi to nie brak czynnej maszyny, bo pieniądze pewnie za jakiś czas się znajdą. Obawiam się, że w Polsce jest tylko kilkunastu maszynistów trakcji parowej, w tym związanych z naszym Muzeum mamy 9, i już mniej o Pana Jerzego Gryzgota, który odszedł na wieczną służbę. W tamtym roku Pan Jurek powiedział mi z żalem, że parowozy powoli się kończą, nikt nie wspiera entuzjastów i miłośników, że po odejściu najstarszych maszynistów, nie będzie już kto miał ich uruchamiać. Mam podobne myśli – bez czynnego parowozu nasi maszyniści utracą aktualne dokumenty i ponownie nie będzie łatwo przywrócić tego wszystkiego, co budowaliśmy przez tyle lat.

Dodam jeszcze, że maszyniści to pasjonaci i nie przychodzą do pracy w Muzeum dla korzyści finansowej. Na co dzień pracują u innych przewoźników kolejowych, a do nas przyjeżdżają, aby się ubrudzić i poczuć parę. Trochę nie mogę sobie jeszcze wyobrazić sezonu turystycznego na Dolnym Śląsku i braku naszej królowej stalowych szlaków na pięknych trasach, gdzie wzbudzaliśmy podziw i zachwyt turystów. Jeśli chodzi o sytuację w Polsce, to wcale nie jest ona lepsza. Polska nie posiada własnego Narodowego Muzeum Kolejnictwa. Zabytkami tego typu głównie zajmują się pasjonaci i stowarzyszenia, ale czy ochrona naszego dziedzictwa kolejowego to rola tylko jego miłośników?

Robimy małe kroki, aby nie zapomniano o parowozach m.in realizujemy w Muzeum projekt „Kolej Łączy Pokolenia”, adresowany przede wszystkim do emerytów, byłych pracowników kolei w Jaworzynie Śląskiej. W ramach projektu organizowane są spotkania i seminaria, które wpływają na zacieśnianie więzi międzypokoleniowych, stwarzają możliwość przekazywania wiedzy na temat kolejnictwa, która może zniknąć wraz z odejściem najstarszego pokolenia kolejarzy.

SK: W Polsce szkoli się coraz więcej maszynistek. Czy w Jaworzynie mamy kobiety, które chcą jeździć na parowozach?

Katarzyna Szczerbińska-Tercjak: Mamy związaną z Muzeum wyjątkową postać: Kasię Martecikovą-Gryzgot – córkę naszego maszynisty Piotra Gryzgota. Gdy w Polsce nie mogła, została maszynistką w Czechach – jedną z czterech. Tam też mieszka i pracuje, natomiast zawsze przyjeżdża do nas, organizuje przyjazdy czeskich parowozów na Galę Pary. W ubiegłym roku zdała egzamin na maszynistkę trakcji parowej. Mówi o sobie, że jest „pocałowana koleją”, myślę, że takich kobiet jak Kasia można byłoby znaleźć więcej. Potrzebny jest na to projekt utrzymania trakcji parowej w Polsce, program szkoleń, finansowania, wspierania i rozwijania pasji u młodych osób.

Rozmawiał Patryk Galarski

Patryk Galarski

Kontakt

Redaktor naczelny
Mateusz Wójtowicz
naczelny@serwiskolejowy.pl
Ul. Dąbrowskiego 6
87 - 100 Toruń
magnifiercross
Napisz do nas! linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram