Pandemia koronawirusa mocno uderzyła w gałąź transportu zbiorowego. Przewoźnicy zmagają się z takimi problemami jak spadek liczby pasażerów czy obostrzenia nałożone przez rząd. O trudnej sytuacji w branży rozmawiamy z prezes Stowarzyszenia Wykluczenie Transportowe Iwoną Budych.
Serwis Kolejowy: Jak kryzys wywołany pandemią koronawirusa wpłynął na branżę transportową, zwłaszcza na sektor przewozów zbiorowych?
Iwona Budych: Sytuacja zaczęła się dramatycznie pogarszać pod koniec marca. Obserwując skutki wiosennego lockdownu i ówczesnych obostrzeń widzieliśmy, że zarówno branża autobusowa, jak i kolejowa odnotowały ogromne spadki sięgające 90%. Pod koniec czerwca, na podstawie danych publikowanych przez przewoźników kolejowych, obserwowaliśmy, że bardzo dużo kursów było zawieszanych na okres dłuższy niż dwa tygodnie, a pasażerowie rezygnowali z podróży pociągiem. W przypadku transportu autobusowego przewoźnicy ograniczyli kursy, a wiele prywatnych firm przewozowych przestało istnieć – nie pomogła tutaj rządowa pomoc w ramach tarczy antykryzysowej. W konsekwencji generowało to bardzo duże wykluczenie transportowe i odcięcie mieszkańców mniejszych miejscowości od większych miast. Powodowało to ogromne problemy z dojazdem do pracy, wizytą u lekarza czy dostępem do urzędów.
SK: Potem nastąpiło chwilowe odmrożenie gospodarki…
IB: W kolejnych miesiącach, po wiosennej fali pandemii, nastąpiło dobre odbicie sektora kolejowego, gorzej było w przypadku przewoźników autobusowych. Liczba połączeń nie została przywrócona do stanu sprzed pierwszego cięcia, a pasażerowie bali się podróżować. Połączenia międzynarodowe zostały mocno zredukowane, ponieważ Polacy woleli spędzić wakacje w kraju niż za granicą. Teraz, przy kolejnej fali obostrzeń, podobnie jak na wiosnę obserwujemy gwałtowny spadek portfela zamówień i frekwencji w całej komunikacji zbiorowej. Obawy pasażerów przed zakażeniem to między innymi skutek negatywnych opinii pojawiających się w mediach i prezentowanych przez władze państwowe.
SK: Czego potrzebuje w tej chwili branża? Jakie wyzwania stoją przed przewoźnikami?
IB: Potrzeba przede wszystkim odbudowania pozytywnego wizerunku komunikacji zbiorowej wśród pasażerów. Nie można ich straszyć mówiąc, że przejazd pociągiem czy autobusem niesie ze sobą duże ryzyko zakażenia koronawirusem – są to tezy, które nie mają uzasadnienia. Wyniki [badań], którymi dysponujemy, pokazują, że odsetek zakażeń w środkach transportu zbiorowego jest bardzo niski: waha się od 0,2 do 2,2%. W Stanach Zjednoczonych na 100 tysięcy podróżujących odnotowano zaledwie 2,2 tys. przypadków zakażeń.
Poza odbudowaniem pozytywnego wizerunku branży potrzebne jest też wsparcie finansowe. PKP Intercity, jako przewoźnik dalekobieżny, może otrzymać ją z wielu źródeł. Gorzej z autobusowymi przewoźnikami regionalnymi i prywatnymi. To oni muszą cały czas ponosić koszty stałe związane między innymi z opłacaniem składek ZUS, leasingami za swoje pojazdy, a także ich ubezpieczeniem i dzierżawą placów, gdzie autobusy są przechowywane. Pracodawca musi też wypłacać wynagrodzenie swoim pracownikom – chyba, że ich zwolni, ale brak kierowców oznacza brak kursów i koło się zamyka.
SK: Stowarzyszenie Wykluczenie Transportowe [zaapelowało] o wsparcie dla branży do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka. Jakich działań oczekują państwo od rządu?
IB: Rząd powinien zachęcać do korzystania z komunikacji zbiorowej – niestety dzieje się zupełnie odwrotnie. Kiedy zamykano siłownie, rzecznik rządu mówił, że ludzie dojeżdżają tam między innymi komunikacją miejską, co przekłada się na nowe zakażenia. Część urzędników była wówczas przeciwna takim opiniom, dlatego rząd powinien przyjąć jednostronne stanowisko zachęcające do podróżowania transportem zbiorowym. Realna pomoc z tarczy antykryzysowej powinna natomiast obejmować zwolnienie ze składek ZUS. Rząd musi zastanowić się też nad bezpośrednim finansowym wsparciem przewoźników czy odroczeniem rat za ubezpieczenie pojazdu.
SK: Bieżąca sytuacja mocno odbija się na osobach dotkniętych wykluczeniem transportowym. Jak obecnie wygląda walka z tym problemem?
IB: Niestety, w 2020 roku walka z tym zjawiskiem jest niezwykle ciężka. Pandemia nie ułatwia podejmowania tego rodzaju działań, a sytuacja stale się pogarsza. W miejscach, gdzie wcześniej było bardzo mało kursów, teraz nie ma ich wcale. Jeśli chodzi o kolej, to wykluczenie transportowe pogłębia się między innymi na Podkarpaciu. Pociągi dojeżdżają tam góra dwa razy dziennie, do tego w późnych godzinach. Mieszkańcy są przez to odcięci od wielu możliwości podróży, na przykład w celach zarobkowych. Jeśli chodzi o transport autobusowy, to drastyczne spadki kursów i przewożonych osób odnotowaliśmy w województwach lubuskim i świętokrzyskim. Tutaj wiele firm ogłosiło upadłość, a Państwowa Komunikacja Samochodowa w regionie walczy o przetrwanie.
SK: Ile czasu potrzeba, aby branża wyszła na prostą?
IB: Na pewno będzie to bardzo trudny proces. Już teraz możemy stwierdzić, że 2-3 miesiące nie wystarczą. Dla przewoźników najlepszy jest okres od marca do listopada. Dochód z tych miesięcy pozwala na pokrycie kosztów utrzymania w okresie zimowym. Jeśli prowadzenie działalności w szczycie sezonu było w tym roku znacznie utrudnione, to powrót do kondycji sprzed pandemii może zająć przewoźnikom nawet 2-3 lata. Zakładając oczywiście, że zdołają przetrwać najbliższe miesiące. Już teraz otrzymujemy od prywatnych przewoźników sygnały, że zawieszają połączenia do odwołania, a ich spółki przechodzą w stan likwidacji.
SK: Jak reagują państwo na te sygnały?
IB: Jako „Wykluczenie Transportowe” obserwujemy całą sytuację i podejmujemy działania mające na celu promocję transportu zbiorowego. W planach mamy przeprowadzenie ogólnokrajowej kampanii zachęcającej do przejazdów koleją, metrem czy autobusem. Będziemy zwracać uwagę na to, że transportem zbiorowym można podróżować bezpiecznie, szybko i komfortowo. Mamy nadzieję, że dzięki naszej inicjatywie przewoźnicy odnotują wzrost ruchu, a pasażerowie powrócą do środków transportu, od których odeszli. Zapraszamy też na [stronę internetową] stowarzyszenia i [profil] na facebooku, gdzie na bieżąco można śledzić nasze działania.
Rozmawiał Patryk Galarski